.

WIERSZE I OPOWIADANIA

piątek, 25 lutego 2011

"SZALEŃSTWO"

Nie rozumiem cię. Obaj wiemy jak jest naprawdę. Ten twój wczorajszy wyczyn niby ma mnie przekonać bym uwierzył w twoje szaleństwo? To za mało Henryku, stanowczo za mało. Nie wystarczy pogryźć pielęgniarza, nie wystarczy milczeć i gapić się na swoje dłonie. Chcesz udawać, chcesz tutaj schować się przed światem, proszę bardzo, ale mnie nie oszukasz. Każdy z nas czasem potrzebuje zniknąć i nawet niektórym tak jak tobie udaję się to, ale zniknięcie nie sprawia, że świat o nas zapomni, że wymaże grzechy, że przebaczy. Ty i ja pasujemy do tego szaleństwa na zewnątrz, do zgiełku histerii i sztucznej codzienności. Zrozum, wszyscy albo do czegoś pasujemy albo nie. Ty Henryku do tego miejsca stanowczo nie. Twoja jasna karnacja zlewa się z bielą tych ścian. Twoja mina przypomina o wszystkich niesmacznych posiłkach tutaj. Jesteś jak ta instalacja, która zasila ten pokój, po prostu płyniesz zamiast porażać sobą jak robiłeś to tam na zewnątrz. Jesteś częścią tego Domu Wariatów, ale bez względu na to jak bardzo tu pasujesz Henryku, nie jesteś wariatem, nie jesteś stąd. 
Za każdym razem, kiedy cię odwiedzam łudzę się, że odezwiesz się do mnie, że przemówisz i tak jak kiedyś udzielisz mi kilku złotych rad. Ta chyba moja pięćdziesiąta wizyta a ty wciąż milczysz. Ostatnim razem, kiedy rozmawialiśmy byłeś podekscytowany sukcesem twojej nowej powieści, piliśmy whisky whisky a ty szykowałeś się do wywiadu. Byłeś jak młody bóg, mój ulubiony pisarz u szczytu kariery. W dwie godziny potem zabrała cię policja. Rok zajęło ci przekonanie ich, że jesteś szalony, ale ja wiem Henryku, że mimo szaleństwa, jakie ogarnęło cię na widok jej z innym w waszym łóżku, to każde uderzenie, jakie zadałeś jemu i jej tym kuchennym nożem było naznaczone spokojem. Od dawna miałeś podejrzenia, od dawna próbowałeś ją odzyskać, ale kiedy dotarło do ciebie, że miłością nie można zdobyć kobiety straciłeś nadzieję. Nie rozumiem, dlaczego wierzyłeś i chyba wciąż wierzysz w te bzdury. Czekałeś na nią jak na tę drugą połówkę, choć ostrzegałem cię, że w tobie pociąga ją tylko twoja profesja, nazwisko ukazujące się w czasopismach, popularność, basen za domem no i ostateczna twoja porażka, zadedykowanie jej twej ostatniej książki. Usmażyła cię i schrupała niczym kiełbaskę. Nie ma czegoś takiego jak miłość Henryku, można kochać, ale obaj wiemy jak skażone jest to uczucie, jak wiele w nim samolubności. Kochasz kogoś, bo no właśnie, bo. Pamiętasz, sam powiedziałeś, że kochasz ją, bo wreszcie jest ktoś, przy kim potrafisz zasnąć. Potem dodałeś, że tak naprawdę kocha się za nic, bo wiedziałeś, co powiem. 
Tak bardzo starałeś się mnie przekonać, że i ja kiedyś się zakocham i miałeś rację. Kiedy dochodziłem do siebie w szpitalu, chciałem uciec stamtąd, dopaść cię i zabić. Nie wiem dlaczego to ja przeżyłem twój gniew, powinniśmy byli umrzeć w tamtej sypialni oboje. Tak Henryku, mój najdroższy przyjacielu, zdradziłem cię, zdradziłem z twoją żoną, ale zakochałem się w niej, z czystej zazdrości. Miałeś wszystko, miałeś przede wszystkim jej obecność, bo kiedy się pojawiła ja musiałem zniknąć. Liczyła się tylko ona, jej znajomi, jej ulubione kluby. A gdzie miejsce dla mnie. Byłeś moja jedyną miłością, byłeś czymś, w co nigdy nie wierzyłem niszcząc moją niewiarę, kochałem cię jak ojca, jak brata. Ona mi cię zabrała. A teraz znów jestem tutaj i mówię ci to wszystko. Słowa są jak pięści. Uderzyłeś kiedyś kogoś w twarz Henryku? Musisz spróbować, naprawdę wspaniałe uczucie. Najpierw oszołomienie, że jak to się mogło stać, jak mogłeś dopuścić się takiego czynu i pytanie jak zachowa się przeciwnik? No i ta chwila, ułamek sekundy, kiedy on podejmuje decyzję czy oddać i stać się częścią tej gry, czy obrócić się na pięcie i wygrać tchórzostwo. 
Jestem tu dzisiaj by powiedzieć ci ,że wyjeżdżam. Nie odpokutowałeś, ja również tego nie zrobiłem, ale żadna pokuta za to co zrobiliśmy nie zmyje naszych grzechów. Pamiętaj, że większość działań jakie podejmujemy na płaszczyźnie uczuć, nie wynika z ich czystości, nasze uczucia są brudne. Cokolwiek robisz dla osoby którą kochasz, robisz to by uszczęśliwić siebie, bo przecież ta miłość, ta osoba cię uszczęśliwia, jej ciało, jej sposób bycia, jej zapach. Dlaczego więc nie karmić jej, nie wyprowadzać na spacer, nie czesać. Miłość jest zapalnikiem przetrwania, bo co byłoby gdybyśmy zamiast siebie kochali innych, no co Henryku? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz