.

WIERSZE I OPOWIADANIA

piątek, 17 czerwca 2011

WIERSZE

 "SEPSA RACJA"

Dni strachu o nas
Bo się roztrzaskało lato o sponiewieraną niewierność
Moją
Jesteś innym kimś takim
Zdradzonym
Niewybaczonym ja i całym sobą gorszym
Zaprzysiężonym tobie
Zdradzającym

Szukając jej w krzakach
Znalazłem poza nami
Wygasłą
Znudzoną
Nijaką miłosć z tamtych lepszych dni naszych
I tak jakby odchodzę od Ciebie
A mimo to ku tobie
Wybaczaj proszę wybaczaj ale sobie






" Boję się ryb "


Świt mnie opieprzył
za nieprzespaną noc.
Utłukł bym siebie
gdybym mógł
ale zbyt święte jest to
 w co wierzę.


Co jeśli czekają mnie
fioletowe kobiety?
Boję się ryb.


Powiesiłem się obok Twojej sukienki
Wybacz jeśli nie pozwoli więcej
założyć już siebie
Martwy czy żywy
taki sam bo Twój.
Okryj się mną w czasie deszczu.


Co jeśli czeka mnie
życie?
Boję się braku Twoich ust.





"WSPOMNIENIA Z LEPSZEJ POLSKI" 

Dzieciństwo.
Pamiętam wielkie drzewo
i pełno motyli,
słodkie ciasto z makiem,
Koty,
które za wcześnie
umierały.

Mam taki mały obrazek
z wczoraj
Trzymasz mnie na nim za rękę
wśród sosen
Widać góry
Niebo
Nie masz nic pod bluzką.

Zbyt wcześnie
zrywaliśmy jabłka
Kwaśne
gryzłaś je dużo mocniej
niż moje usta
a mimo to
nie krwawiły.

Dzisiaj niemodne są
bezinteresowne przyjaźnie
Kiedyś za takie coś
można było popatrzeć
na gołe baby
Dzisiaj już martwe.

Przyjechałaś z uczelni
Na klatce piersiowej
wyrosło ci coś wielkiego
miało kształt grejpfrutów
ale smakowało jak...
człowiek.

Przyszli hitlerowcy
zawiesili tatusia na ścianie
Potem komuniści
zabrali ostatnią krowę
Mijał czas i nagle
słodki wiatr z zachodu
otworzył wszystkie bramy

i wyjechałaś na zawsze.





"UMIERANIE"

Staję się strachem
nie na wróble lecz takim co boi się
boi
Strach we mnie się ma
dobrze
wręcz rozkosznie

Policzone dni życia
dobrane roztropnie
Przed podróżą spakowałem nawet
krótkie spodnie
Upiję się w ten wieczór
przyjdź do mnie

nie chcę żyć zanim umrę samotnie




* * *
Ten o którym opowiem
Nie nosi imienia
Ani jednej rysy twarzy
Linii papilarnych
Nigdzie nie mieszka
Nie ma przyjaciela
Ubezpieczenia
Nawet cienia...

Mam tylko Ciebie





"OSTATNI" 

Poniedziałek jest zły.
Muszę udawać że zjadłem śniadanie
Muszę uśmiechać się w autobusie
I powstrzymać krwawienie z dziąseł
No a wieczorem wypadałoby
popracować nad nadgarstkami
krojąc je w paski.
Wtorek daje nadzieję.
Przez te kilka godzin
wierzę w twoja skromność
Wypijamy kawę w Prowincjonalnej
A potem oznajmiasz że już nie możemy
sypiać razem.
Wymiotuję udawane poniedziałkowe śniadanie.
W środę nikt nie płacze.
Nie wypada też umierać
Więc śpię cały dzień
Byś mogła mnie trochę zaniedbać
przez udawany orgazm.
I przychodzi czwartek.
Każdy tak tłusty jak chowana nienawiść
Muszę się nią najeść
By przetrzymać piątkowy
Holokaust
W bydlęcy wagon wkładasz Nas
I każde wspomnienie zdycha
uduszone w jego pościeli





"EKSMISJA" 

Odchodząc nie zapomnij
o papierosach
w tym domu nikt ich nie pali prócz Ciebie

Zabierz z szufladki nocnego stolika
cały zapas kokainy
na te smutne dni - jak mawiałeś

Dopij drinka
Wyłącz telewizor
Spakój Nietzshego i wyjdź

Bez pożegnania
Bez twych ust na moim czole
Bez słowa odejdź

Boże!



"Noc i Schizofrenia Romeo" 

Nocą nie muszę udawać proroka 
mogę być sobą 
Hieny przypominające ludzi śpią 
nażarte reklamą cudownego proszku na wrzody 
A to ważne 
umieć dostrzegać proces gnicia 
pasteryzowanych łakoci z Europy 
Właśnie nocą widać wyraźnie 
pijane kocie oczy 
Z dachu na dach 
Orgia bezszelestnych morderców 
Nocą 
Prawie zawsze ciebie nie ma 
Udaję że te żółte pigułki 
to małe samoloty 
wzbijają się w niebo do mojego żołądka 
Potem tylko niekontrolowany wyciek śliny 
I kłopoty z zapamiętaniem imion Papieża 

ale to nieważne 
Bo nocą krzyczę tak głośno 
że oddział wulgarnie śpiewa 
Białe fartuchy ładują mi w żebra 
sine wspomnienia 
Normalni 
Nienormalny 
Przecież ciebie tu nie ma. 



"DOMYSŁY"

Przyglądam się mojej prawej ręce
jest tak chora, że nie może utrzymać kubka mleka
Próbowaliśmy już tylu antybiotyków
czekamy właśnie na nową, cudowną operację
i co?
Moja prawa ręka jest nadal tak chora, że nie może
utrzymać noża w dłoni
by z zazdrości podciąć żyły swej sąsiadce
zdrowej lewej ręce,
która zbyt często obejmuje ciebie,
a prawa wariuje
wie, iż może cię czymś zarazić i dlatego
trzyma się z daleka
Lewa lubi cię dotykać
wciąż mówi o tym
a prawa nic nie mówi...
Nosi tylko ślubną obrączkę



"DŁONIE NA TWARZY"

Stałem się niebezpieczny.
Nienawidzę.
Zabrałaś moją twarz.
Moja ostatnią dobrą twarz.
Godziny i dni jak krew z nosa.
Kapią. Każda kropla może być ostatnią.
I jeszcze śnieg.
Mniej go niż moich łez.
Narysowałem każdy moment.
Twoje rozwarte nogi.
Twoje wyznanie miłości.
Nareszcie wiem.
Wiem po co ojcu potrzebny był 
Pistolet...